Friday 24 June 2016

Asystent czarodziejki FAQ


Będzie updatowane w razie potrzeby.

Czy tam rzeczywiście występują smoki, czy to tylko taka piękna okładka?

Dziękuję, okładka jest rzeczywiście bardzo piękna i zapraszam na stronę jej autorki. Tak, występują tam smoki, ale niczego więcej nie będę zdradzać.

Czy to jest YA?

Niezupełnie. Bardziej - fantastyka przygodowa bez limitu wiekowego. Gatunek YA to wynalazek marketingowy, wyodrębnił się dopiero ostatnio i zawiera, o ile się orientuję, nastoletnich bohaterów oraz/lub dominujące wątki miłosne. Bohaterowie „Asystenta” są dorośli, a wątki miłosne nie pełnią najważniejszej roli w fabule; właściwie książka jest pod tym względem trochę „retro”, bo pasowałaby w sam raz do tytułów fantasy sprzed kilkunastu lat. Od razu mówię, że gustuję w powieściach przygodowych różnej ciężkości. Lubię ten gatunek, znam jego cechy, ograniczenia i zalety, lubię też dyskutować z konwencją (to naprawdę nie jest tak, że odmrożono mnie po tysiącletnim śnie w alpejskim lodowcu i stwierdziłam, że hm, nigdy tego nie było).
Na skali powagi Asystent sytuuje się gdzieś pomiędzy środkowymi Pratchettami a środkowym Sandersonem.
(Skorzystam z okazji i ostrzegę, że wcześniejszy cykl Miasto Magów, urban fantasy, gdzie główna bohaterka to rzeczywiście nastolatka, jest cięższy gatunkowo i nieco mroczniejszy. )
Jeśli spróbuję innego gatunku, bo niczego nie wykluczam, na pewno o tym poinformuję.

Co to znaczy „science fantasy”? Co ty sobie wymyślasz, ty autorko ty? Czy w ogóle istnieje taki gatunek?


Tak jest wygodniej napisać, niż „fantasy, w której występują również elementy science-fiction, a jej bohaterowie zachowują się jak naukowcy”.

Kiedy drugi tom?


Prawdopodobnie pod koniec tego roku. Edit: data premiery Utraconej Bretanii została ustalona na 21 września. Sądzę, że niektóre księgarnie nie wytrzymają i podobnie jak z "Asystentem" książka pojawi się w nich już dwa-trzy dni wcześniej.

I ile tego w sumie będzie?

Planowałam trzy tomy, pierwszy został podzielony na dwa ze względu na objętość. Docelowo planuję trzy jednostki spójne fabularnie, a jak to wyjdzie w tomach, to zobaczymy. „Asystent czarodziejki” i „Utracona Bretania” to spójna całość. Nie wykluczam spinoffów.

Czy będą mapki?

W drugim tomie na pewno nie - trochę na to za późno. Główny problem polega na tym, że nie lubię i nie umiem rysować map. Na geografii miałam z tego tróję z plusem, równej kreski nie postawię choćby zależały od tego losy świata, poza tym jestem niezdecydowana - pewnie musiałabym po redakcji przesuwać miasta i rzeki - mogę rysować mangowe ludziki, ale nie mapy. Ktoś musiałby to zrobić za mnie.

Czy wiesz, że „złoto” to po francusku „or”, a nie „aure”?

No dobrze, ściemniam, tego pytania nikt mi jeszcze nie zadał. Wiem, ale czytane na głos brzmi tak samo, a w druku wygląda znacznie ładniej.

Hej, autorko! Piszesz - cykl "Miasto magów". A znamy tylko pierwszy tom! To kiedy Mandala?

Soooon. Soooon.
Obserwujcie najbliższe Bookrejdże.

Wednesday 22 June 2016

Tak samo jak ludzie, Funky. Żadnej różnicy.


Mniej więcej rok temu byłam na kursie obrazowania w Heidelbergu. Wywiązała się wtedy rozmowa o rasizmie. O tym, że postdocy z Indii czy też Meksyku boją się wyjść na ulicę, żeby ich nie pobito. Pytano mnie, czy u nas tego nie ma. Odpowiedziałam, że nie.
To było wtedy.
.
.
Wiem, TLDR. Zrobić mema z kotem, żeby dotarło do tych, co nie potrafią czytać.
.
.
.
Zastanawiam się, czy ktoś sobie potrafi przypomnieć nastawienie do świata sprzed półtora roku, a przydałoby się. Więc chciałabym może przypomnieć i sprowadzić co poniektórych do parteru, chociaż, do cholery, nie wierzę, że mi się uda. Czasem znajduję moje stare notki, gdzie sprzeczam się z jakąś tezą utartą jak koleiny w gruntowej drodze na Mazurach i widzę, że nic się nie zmienia. Ale spróbuję.

Słuchajcie. Świat nie jest biały.

Naprawdę nie jest biały. Wystarczy się przejść po lotnisku poza krajami Unii. Wystarczy pojechać na daleki Wschód, żeby moje włosy typu ciemny polski blond były absolutnym wyjątkiem. Nawet biali nie są tak biali jak u nas, bo tutaj jest, kurde, zimno przez 10 miesięcy w roku i nie możemy się nawet porządnie opalić. Nie dość, że świat nie jest biały, to najczęściej jest to mu całkowicie obojętne. My jesteśmy dla nich egzotyką. Jeżdżą turystycznie w nasze rejony, jeśli zechcą, ale wolą bliższe kierunki, takie jak Japonia. Widziałam, jak rodzina Sikhów w turbanach fotografowała się z Japonkami w kimonach. Jedni i drudzy wyglądaliby dla nas jak pochodzący z innego świata, a jestem pewna, że były to zwykłe Zdziśki i Anie, zachwycone wycieczką. Jak wszędzie.

Polska od czasu upadku Żelaznej Kurtyny staje się coraz częstszym krajem docelowym dla wycieczek turystycznych, wymian studenckich, specjalistów (na przykład IT) i postdoków. Z Ameryki, Europy, Azji. I tutaj, moi drodzy, może was zaskoczę: oni w większości nie są tak biali, jak do tego przywykliśmy. Bo świat nie jest biały!

Przyjmując jakiekolwiek założenia wobec przyjezdnego na podstawie wyglądu nie tylko jesteście rasistami, ale także niszczycie polską tradycję gościnności.

Może nie jesteście ludźmi, którzy biją przypadkowych studentów w parkach, ale nakręcacie klimat przekazując rozmaite internetowe memy. Bo OMG islamscy imigranci nas zjedzą. Bo wybuchy tutaj, eksplozje tam. News at eleven - świat jest niebezpieczny, a ludzie jako gatunek dość agresywni; wojny są rzeczą częstą i nie chcemy, żeby ich skutki pojawiały się u nas. Tylko, że wiecie co - ponieważ świat nie jest biały, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że produkujecie wymówki dla kolejnego supermena na sterydach (duża klatka, mały ptaszek), żeby dał w zęby pierwszemu napotkanemu obcokrajowcowi. Bo będzie mu się wydawało, że broni nas (a raczej swojego ego) przed najeźdźcą. Tymczasem istnieje 99,9% prawdopodobieństwa, że to nie tylko nie jest żaden najeźdźca, albo nawet „uchodźca” czy też „imigrant ekonomiczny” (bić słabszego i biedniejszego też jest źle, tak btw), tylko specjalista IT z Ameryki Południowej albo hinduski doktor neurobiologii. Albo co tam, niech będzie i Syryjczyk, taki na przykład zaaklimatyzowany od paru lat. Jeszcze trzy dekady temu mielibyście z Syrią czy też Algierią same pozytywne skojarzenia, budowaliśmy tam jakieś mosty. Bo co?

Bo świat nie jest biały!

Teraz, pamiętacie taką piosenkę o Makumbie? Była nieco naiwna, opierała się na stereotypach i nie spełniała współczesnych standardów, ale kij z tym, intencje były właściwe i ludzie nawet je wtedy pojmowali.

No więc Makumba, po tym jak się dorobił samochodu i bulteriera, miał także średnie polskie 1,4 dziecka w rodzinie. Te dzieci są w tej chwili dorosłe. Są też stuprocentowymi Polakami - potrafią dyskutować o Mickiewiczu, kląć po polsku, a nawet pić wódkę, co czyni ich bardziej polskimi niż ja, bo jestem niepijąca. Mają polskie gesty i mimikę. Narzekają, że nie da się żyć wtymkraju. Tak samo chodzą albo nie chodzą do kościoła, mają podobne poglądy polityczne, niektórzy nawet popierają dokładnie te partie, których zwolennicy najchętniej daliby im w zęby.

I co więcej, to nie są pierwsi niebiali Polacy jacy istnieli. Nie żyliśmy w próżni i takie postacie, jak generał Władysław Jabłonowski pojawiały się w historii. Wy myślicie, że janczarzy Augusta II to się nie wmieszali w naszą zupę genetyczną? I co, odpolaczyło nas? Zmieniło? Nie bardzo. Czasem żałuję.

Uważacie nadal, że was to nie dotyczy?
Teraz tak: dla wspomnianego karka na sterydach niebiały jest także człowiek, który żyje w cieplejszym klimacie i się opalił. A także przypadkowy Hiszpan, Włoch albo po prostu rodzimy brunet. Karnacje skóry i kolory włosów są w Polsce zróżnicowane i chociaż z braku słońca widać to zwykle tylko przez dwa-trzy miesiące w roku, niejeden Polak jest w stanie osiągnąć śniadą cerę. Nawet więcej, w tej samej rodzinie, z tych samych rodziców trafia się nieraz fenotyp pszenno-buraczany oraz śniady, bo po prostu tak działa biologia.

Tak, że jeśli nie trafiają do was argumenty z gatunku: bądźmy empatyczni dla innych ludzi, bądźmy po staropolsku gościnni, zachowajmy zdrowy rozsądek w obliczu podgrzanej sytuacji na świecie, nie nakręcajmy atmosfery strachu, na której tak fajnie zarabiają brukowce, powiem wprost: popierając rasistowskie memy i przekazując rozdmuchane plotki zwiększacie prawdopodobieństwo na to, że pijany kark na sterydach pobije waszego kolegę, brata, siostrę albo was, bo was po ciemku zaklasyfikuje do złych terrorystów.


A jeśli naprawdę chcecie większego bezpieczeństwa w waszej okolicy, zwracajcie uwagę przede wszystkim na niebezpieczne, niezgodne z prawem zachowania i agresywnych ludzi. Rozmawiajcie, żeby znać tego drugiego człowieka, żebyście nie byli dla siebie nawzajem obcy. I trzymajcie się razem, żeby się wspierać i pomagać sobie nawzajem w razie kryzysów. Bo te niewątpliwie nastąpią.