Uciekające kapcie

Kapcie to bardzo złośliwe stworzenia. Codziennie wieczorem kładę je na dywanie pod łóżkiem i codziennie rano nie mogę ich znaleźć. Mama załamuje ręce i pyta się, dlaczego znowu chodzę boso. A ja odpowiadam, że moje kapcie gdzieś się zgubiły. Nie mogę przecież wyjawić ich sekretu.

Odkryłam to w zeszłą niedzielę. Leżę sobie spokojnie w łóżku i próbuję zasnąć. Wtem słyszę:

- Szur! Szur! Szur!
Bardzo się przestraszyłam, bo myślałam, że to chomik uciekł z klatki.
Rozglądam się po pokoju, a tu rzeczywiście coś się rusza. Więc patrzę. Staram się nie robić żadnych hałasów, żeby tego czegoś nie spłoszyć.

- Szur! Szur! Szur! - słychać już w pobliżu drzwi. Wychodzę z łóżeczka, po cichu, na czworaka. Patrzę, patrzę i oczom uwierzyć nie mogę. To uciekają moje żółte bamboszki!
Idę więc za nimi, po cichutku, pomalutku.

- Szur! Szur! Szur! - szurają kapcie.
Po chwili doszły aż do dużego pokoju. Przystanęły na chwilę, jakby na coś czekały. I nagle:

- Szur! Szur! Szur!
Spod firanki nadchodzą puchate kapcie mamy. Patrzę, a w jednym z nich tkwi talia kart!

Przysiadły cztery bamboszki na środku pokoju, wyciągnęły karty i grają w brydża. Nie pytajcie, w jaki sposób. Całkiem czarodziejsko. Fruwają w powietrzu asy i królowe.
Kiedy skończyły, wyciągnęły z szafki guziki i dalejże grać w pchełki! W końcu to też im się znudziło. Wybrały się więc do kuchni.

Dotarły kapcie do kuchni i otwierają lodówkę. Wyciągają ze środka ser, kiełbasę i czekoladę. Moje żółte bamboszki jedzą czekoladę, a mamy puchate kapcie wcinają kiełbasę i ser. Śmiecą przy tym, że hej!

- Szur! Szur! Szur! - szurają kapcie. A ja idę za nimi.
Najadły się bambosze i zachciało im się pić. Otwierają więc karton mleka i chlup! Połowę wypijają, a rozlewają drugie pół. Patrzę na to wszystko i oczom nie wierzę.

Napiły się kapcie i zachciało im się spać. Zawracają więc ociężale:
- Szuuuur... Szuuuur... Szuuuur...
Szybciutko wróciłam do łóżka, żeby się nie zorientowały. Nie widziałam więc, czy kapcie doszły do mojego pokoju. Pewnie zasnęły sobie gdzieś po drodze.

Teraz już wiem, że moje kapcie uciekają w nocy. Wcale się nie dziwię, jeśli nie mogę znaleźć ich rano. A kiedy w dużym pokoju leżą wysypane karty i guziki, kiedy kuchnia jest cała zaśmiecona - wiadomo, dlaczego.
To wina kapci.

No comments:

Post a Comment