Stare fotografie

Mój pradziadek jeździł na harleyu. Brzmi to niesłychanie romantycznie, chociaż przedwojenne motocykle wyglądały ubogo w porównaniu ze współczesnymi; znane nam ciężkie krążkowniki szos pojawiły się dopiero w latach sześćdziesiątych. Wówczas mało kto posiadał samochód, motocykl także stanowił towar luksusowy, toteż pradziadek - młody, przystojny majster - zadawał szpan dziewczętom i kolegom z fabryki. 

Szczęśliwym przypadkiem, który umożliwił moje zaistnienie kilkadziesiąt lat później, pradziadek poderwał prababcię i aby uzyskać błogosławieństwo jej rodziny, wiózł ją motocyklem z Warszawy aż do rodzinnej wsi Przewłoki, a ludzie z okolicznych wiosek zdejmowali czapki, myśląc, że oto pan jedzie.

Przyszła wojna, potem okupacja Warszawy i coś trzeba było zrobić z harleyem, żeby nie zarekwirowali go niemieccy żołnierze. Pradziadek rozkręcił maszynę na części, każdą zawinął osobno, a wszystko razem zakopał na podwórzu (nie pamiętam, pod szopą czy w szopie). Po wojnie motocykl został wykopany i złożony z powrotem. Po jakimś czasie pradziadek wymienił go na nowszy model BMW. 

Nie pamiętam dziadka Władysława; umarł, kiedy miałam dwa lata. Znam go tylko z rodzinnych opowieści. Podobno mimo braku formalnego wykształcenia na własną rękę nauczył się matematyki, a gdy nie znał wzoru, wyprowadzał go sam. W przypływach natchnienia dla kawału mówił wierszem, co bardzo denerwowało prababcię. Pod koniec życia stracił wzrok, ale zanim to nastąpiło, woził mamę i wujka w bocznej przyczepie motocykla, takiej z trzecim kołem - za nim natomiast siedziała prababcia.

Widziałam jedno przedwojenne zdjęcie, z końca lat trzydziestych, gdzie stoją obok siebie - on niewysoki, szczupły, z błyskiem w oku; babcia dumnie wyprostowana, w kapeluszu i z rękami w białych rękawiczkach, jak prawdziwa dama, choć obydwoje wywodzili się z tzw. klasy robotniczej. Bez harleya pradziadek wygląda dość niepozornie; doszukuję się śladów geniuszu w jego spojrzeniu, próbuję sobie wyobrazić, jakie miał gesty, jak mówił. Prababcia na obcasach prawie dorównuje mu wzrostem; ma w oczach tę samą pewność siebie, co blisko siedemdziesiąt lat później. Jest ciepły wiosenny albo jesienny dzień. 

No comments:

Post a Comment